Spiżowy gniew – Michał GołkowskiRecenzja

Ta książka wyzwala emocje – głównie jedną z głównych postaci, gdyż do końca nieznane są jej motywy. Biorąc pod uwagę, jaki ona wywołuje wpływ na wydarzenia powieści, do szewskiej nieraz pasji doprowadza niemożność zrozumienia jej działań i głównie to jest przyczyną kompulsywnego czytania “Spiżowego gniewu”. 

Ale od początku. Rzecz dzieje się w fikcyjnym świecie stylizowanym na wzór starożytności. W pierwszej scenie otrzymujemy nagiego kościotrupa,który powoli obleka się tkanką, a potem jako żywy człowiek udaje się do wielkiego miasta. Tam wplątuje się – trzeba zaznaczyć, że z rozmysłem – w historię zaszłości pomiędzy dwoma sąsiednimi państwami tworzącymi niegdyś jedno imperium. 

Obecnie nastał pokój, który ma zostać przypieczętowany ślubem dzieci dwóch królów. Jednakże coś idzie nie tak, człowiek znikąd pojawia się na scenie i zaskarbia sobie zaufanie starego króla. Potem, można rzec jest tylko gorzej.

Świat jest świetnie skonstruowany, bazujący na dobrze znanych kulturach – podczas gdy wyspiarskie królestwo bardzo przypomina Grecję, lądowemu cesarstwu bliżej jest do kultur semi-arabskich. Zachowany został poziom ówczesnej technologii, a w panteon spokojnie można uwierzyć.

Postacie są świetnie napisane, i mimo wykorzystania modnej obecnie rodzinnej patologii a’la Gra o Tron, sympatyzuje się z nimi. A przynajmniej żadna nie pozostawia czytelnika obojętnym, co już jest dużym komplementem. Charaktery są pogłębione, a przemiana bohaterów logiczna, co tylko wzmaga przyjemność. Każdy z bohaterów posiada też własny język i manierę, co mnie jako lingwistę ujęło niezmiernie.

Owszem, wykorzystano kilka klisz – w tym najbardziej wyświechtany chyba motyw księcia w przebraniu – ale takie momenty trwają tylko chwile i mają swoje uzasadnienie. Jedynie irytująca w tym wszystkim było tylko to, o czym wspomniałam na początku, czyli motywacja przybysza znikąd. 

Co nie zmienia faktu, że rozwiązanie jego zagadki okazuje się proste, i w sumie mogliśmy się tego domyślić, bo podpowiedzi były podawane w tekście. Ale nie pozostawia to czytelnika z dyskomfortem, że się nie domyślił, ale z satysfakcją, że dobrze mu się wydawało.

Allenare

27 listopada 2018

Napisz pierwszy komentarz.

Akceptuję politykę prywatności i przetwarzania danych osobwych.