Książka Adama Przechrzty jest inna od tych, które czytałam do tej pory. Co nie znaczy, że mi się nie spodobała.
Dość oryginalnym pomysłem jest stworzenie świata, który można w skrócie określić jako polsko-wiktoriańskie urban fantasy. Rzecz dzieje się na początku XX wieku, w Warszawie, tuż przed wybuchem Wielkiej Wojny. Kilka lat wcześniej doszło do zjawiska nazwanego koniunkcją, którego konsekwencją jest połączenie się naszego wymiaru ze światem demonicznym. Nagle wszystkie zabobony ożywają, a zaklęcia nagle zaczynają działać. W tym świecie aptekarze stają się alchemikami, takimi jak główny bohater. Olaf Rudnicki nie wymagał wiele od życia – ot, tylko przeżyć kolejną wyprawę do enklawy, by potem zarobić na jej owocach. Przez przypadek wplątuje się w polityczno-mistyczną aferę, która może się skończyć dla niego źle albo jeszcze gorzej…
Powieść, która jest pierwszym tomem cyklu (drugi stoi na półce) czyta się przyjemnie, choć wiadomej części ciała nie urywa. Świat jest dobrze skonstruowany i wszystkie zawiłości magii zostają wyjaśnione, jednak bywają momenty, gdzie musiałam czytać kilka razy jeden akapit czy wracać się kilka stron, zagubiwszy się w nadmiarze nowych pojęć i konstrukcji. Odnosiłam wtedy wrażenie, że sam autor nie wiedział dokładnie jak sprawę wyjaśnić, więc postanowił zamącić w głowie czytelnikowi, a sobie samemu wydać się mądrzejszym.
W przypadku postaci miałam podobny problem. Większość konstrukcji charakterów nie mam nic do zarzucenia, dopiero teraz, po przeczytaniu całego tomu, dostrzegam racje Anastazji i jej sposób myślenia, ale zastanawia mnie główny bohater. Przez większość historii jest w miarę spójny, ale przychodzi moment, że jego charakter zmienia się o 180 stopni, by po kilkudziesięciu stronach wrócić do punktu wyjścia bez wyraźnego powodu – tak jakby sobie nagle przypomniał, że przecież jest skromnym aptekarzem ze wstrętem do przygody.
Oczywiście, nie oznacza to, że książka jako całość jest zła, wręcz przeciwnie. Do poduszki i tramwaju jest świetna. Chodzi po prostu o stosowane przez wszystkich nałogowych czytelników zawieszenie niewiary – i użyciu do tego celu solidnego kołka.
Napisz pierwszy komentarz.