Cienioryt – Krzysztof PiskorskiRecenzja

Autora poznałam wcześniej niż książkę. Krzysztof Piskorski, przynajmniej dla mnie, był gwiazdą konwentowych wystąpień. Niezależnie od tematu, szło się do Krzysia na prelekcję, bo były prowadzone angażująco, interesująco i po prostu fajnie. Tę sama energię można znaleźć w „Cieniorycie”.

Wszystko dzieje się w świecie, w którym każdy cień rzucony na podłogę czy na ścianie jest portalem do innego, mrocznego wymiaru. W mieście Seriva, pewien uczony wykonuje cienioryt władcy – uwiecznia formę jego cienia na drewnianej tabliczce przy pomocy pewnego mechanizmu. Cień ów jest inny niż wszystkie, może zachwiać podwalinami miejscowej religii oraz mieć inne konsekwencje, głównie polityczne. Następuje ciąg wydarzeń mało bezpiecznych, w który wplątani zostają wytrawny szermierz, wydawca, malarz, szlachcic na wygnaniu i zamorska wojowniczka.

Ucieczki, porwania, a w końcu dążenie do zemsty i próba ratowania królestwa – standardowe elementy składające się na akcję większości książek. Ale tutaj jest to jakościowo lepsze z powodu, dla którego chodzi się do Piskorskiego na prelekcje – niesamowity język i sposób narracji. Historia płynie, jakby opowiadał ją najlepszy bajarz, nie pozwala się znudzić czy rozproszyć. Trzyma czytelnika nie za gardło, ale za serduszko. Owszem, jest tu dość krwawo, ale to tylko przydaje opowieści swoistej autentyczności.

Jedyny moment zwątpienia przychodzi, gdy wyjaśniany jest zamysł magicznego przeistoczenia się głównego oponenta. Wywód logiczny zajmuje jakieś trzy strony, gdzie w połowie można się zgubić. Mam nawet wrażenie, że w pewnym momencie zgubił się sam autor. Ale warto przetrwać i zobaczyć moment owej przemiany w praktyce, bo wtedy wszystko nabiera sensu.

„Cienioryt” to naprawdę dobra opowieść, wydana już jakiś czas temu – więc jeśli w księgarniach nie ma, to zapraszam do biblioteki. Na wakacje w Hiszpanii jak znalazł.

Allenare

12 czerwca 2021

Napisz pierwszy komentarz.

Akceptuję politykę prywatności i przetwarzania danych osobwych.