Ta, która stała się słońcem – Shelley Parker-ChanRecenzja

Za śliczną okładką kryje się niezwykła w swej istocie opowieść.

Mała dziewczynka traci swoją rodzinę podczas klęski głodu. Podając się za chłopca imieniem Zhu Chongba, zgłasza się do buddyjskiego klasztoru i zostaje mnichem. Po spędzonych w nim latach, z powodów politycznych klasztor zostaje podpalony przez wojsko dowodzone przez generała Ouyanga, eunucha służącego panującej mongolskiej dynastii. Mnichowi udaje się zbiec i dołączyć do ludowego powstania. Liczy, że dzięki niemu zdobędzie przeznaczoną mu/jej wielkość.

To nie jest kolejna opowieść o dziewczynie ratującej Chiny. To jest historia o tej, która stała się słońcem. Pomimo narzuconej z góry społecznej roli odważyła się sięgnąć po swoje. W męskim przebraniu, po drodze tracąc niewinność, nawet moralność. Ale wciąż wierna swojemu celowi, bez względu na koszty. Takiej silnej bohaterki mi ostatnio brakowało.

Autorka świetnie rozegrała wątek tożsamości i jej poszukiwania. Utwardzenie się Zhu w męskiej tożsamości, by przejąć przeznaczoną temu konkretnemu mężczyźnie wielkość, przynosi jej korzyści w męskim świecie. Gdy zaczyna myśleć jak kobieta, wymyka jej się to. Samoświadomość jest jej odbierana, a to bardzo boli. Fascynujące jest, że autorka zdecydowała się nadać tak wielki ciężar wykształcaniu samopoznania, zamiast prześlizgnąć się po temacie. Bohaterka jest w swej istocie rozrywana na strzępy; ale piękny obraz, jaki się na koniec wyłania, jest wart każdej sekundy cierpienia. Gdy mnich wie, kim jest naprawdę, otrzymuje siłę, jakiej nie miał nikt wcześniej, by podążyć za własnym przeznaczeniem.

Oprócz cudnie poprowadzonego wątku głównej bohaterki mamy też świetną historię po drugiej stronie barykady, choć trochę innego rodzaju. Opowieść o zemście i zawiedzionych uczuciach. Podobna, ale jakby inna. Nie będę jednak rozwijać tematu, by zostawić coś czytelnikom do odkrywania.

Mogłabym jeszcze wspominać o pięknych opisach a la chińskiej przyrody, szczegółowej otoczce fabularnej czy dobrze zbudowanych postaciach drugoplanowych. Ta recenzja byłaby wtedy jakieś trzy razy dłuższa. Najważniejszą rzeczą jest jednak ta, że to naprawdę dobra książka. Byłoby szkoda, gdyby potencjalny wielbiciel jej nie zauważył.

Allenare

5 lutego 2023

Napisz pierwszy komentarz.

Akceptuję politykę prywatności i przetwarzania danych osobwych.