Większość znanych mi osób „Rok 1984” przerabiało w szkole jako lekturę. Mnie to w jakiś sposób ominęło, ale namawiana przez ważną dla mnie osobę, postanowiłam się zmierzyć.
Cenię sobie antyutopie, skonstruowane lepiej lub gorzej, mniej lub bardziej wiarygodne. Do tej pory zachwycona byłam „Dawcą” Lois Lowry, ale Orwell nad tą pisarką ma jedną przewagę – skonstruował swoja historię na bazie wydarzeń, które w jego czasach miały miejsce (pierwsze wydanie 1949 r.), i które miały realne szanse na przekształcenie się w opisywany ustrój. Jest to wizja przerażająca, szczególnie w naszych czasach, kiedy indywidualizm i swoboda myśli są tak powszechne. Nie twierdzę, że to może być książka-ostrzeżenie, otwierająca oczy, ale może dawać do myślenia. Niemalże ma się wrażenie, że taki świat gdzieś istnieje, i sam fakt tego istnienia potrafi zmrozić krew w żyłach. Jeśli mam być szczera, to mimo zakwalifikowania tej powieści przez specjalistów jako fantastyki socjologicznej, dla mnie jest jednym z najlepszych horrorów jakie kiedykolwiek czytałam.
Osoba, która mnie do tej książki skłoniła, przeczytała ją tylko raz, kilkanaście lat wcześniej, ale do tej pory pamięta z niej każdy szczegół. Po lekturze, nie dziwię się wrażeniu, jakie „Rok 1984” na niej wywarł.
Napisz pierwszy komentarz.