Jak tylko usłyszałam o tej książce, zaczęłam się martwić. Koncept naprawdę świetny, ale na wielu poziomach mógł nie wypalić. Całe szczęście, że jest kompletnie inaczej.
Co by się stało, gdyby do współczesnej Warszawy zawitał prawdziwy mag? Przede wszystkim, zaanektowałby Pałac Kultury na swoją wieżę, a na straży postawił smoka. Potem, bo byciu zaatakowanym przez oddziały antyterrorystyczne, okazałby łaskę, przyjmując jako paziów agenta ABW i ratuszowego informatyka. Słudzy objaśnialiby mu świat, równocześnie obmyślając plan pozbycia się potężnego maga razem z jego latającą gadziną…
Magdalena Kozak przecudownie, z dużym poczuciem humoru snuje opowieść o zderzeniu świata fantasy z realnym. Spina to postać typowego nerda, który w ramach oderwania się od pokręconej rzeczywistości tworzy własny świat i opowieść o nim. Partneruje mu typ, który wiele zataja ze względu na prace i może być niebezpieczny, ale to tak naprawdę dobry człowiek. Ta dwójka jest najlepszym duetem bohaterów, jaki ostatnio spotkałam, i tak na dobrą sprawę opowieść o nich samych mogłaby być niezłą historią.
Ale tu mamy jeszcze przygodę – dwutorową – która podkręca wszystko do niemalże epickości. Niemalże, bo brak tu pompatyczności znanej z rozległych sag czy wielotomowych cyklów. Autorka ma tak lekkie pióro, że książkę czyta się błyskawicznie, żałując, że już się skończyła.
(Zakończenie sugerować może, czerpiąc z filmów Marvela, możliwą kontynuację. Oby.)
Napisz pierwszy komentarz.