Osobowość ćmy – Katarzyna GrocholaRecenzja

Książka, podarowana w prezencie, leżała już dobrych kilka lat, a ja nie mogłam się do niej przekonać. Miałam jednak ochotę na coś lekkiego i kobiecego, współczesnego – wzrok mój padł na „Osobowość ćmy”. I teraz już mogę ze spokojnym sercem oddać ją w darze do biblioteki.

Historia ósemki przyjaciół nie wydaje się niczym skomplikowanym – ot, każde z nich ma swoje problemy osobiste, które do końca książki muszą zostać rozwiązane, w międzyczasie przewija się wątek, który ich w teorii ma łączyć (w tym wypadku przekazanie datku na przeszczep dla nieznajomej/ego), happy end, dziękuję dobranoc. Z tym, że tylko w teorii. Zbiórka wspomniana w ciągu pierwszych 5-6 stron pojawia się ponownie dopiero pod koniec, a że jest to książka o konkretnych bohaterach, można się domyślić, że chore jest któreś z nich. Poza tym mamy introspekcje każdego z bohaterów, w których roztrząsają głównie swoje życie wewnętrzne, niż to co się faktycznie dzieje w świecie rzeczywistym – czasy i plany się czasem tak mieszają, że można się zgubić, co jest wspomnieniem a co dzieje się w umownym teraz.

<pWedług opisu na okładce, przyjaciele muszą dojść do wniosku, że miłość jest najważniejsza i rozwiązuje wszystkie problemy. Otóż nie. Po lekturze stwierdzam, że najważniejszą wartością jest ROZMOWA. Co się narzuca podczas czytania, to to, że wszystkie problemy bohaterów wynikają z braku porozumienia – dodatkowego pytania, rozwiania rodzących się wątpliwości. Oni swoje problemy tworzą sami, na własne życzenie (poza jednym wyjątkiem, ale bez spoilerów), bo wolą snuć domysły niż raz na zawsze zyskać pewność, że nie jest tak źle jak się wydaje. Co zresztą sami sobie wypominają pod koniec.

Sposób pisania przypomina bardziej strumień świadomości niż składne opowiadanie, co ma swoje plusy i minusy. Minusem jest już wspomniane mieszanie się czasów, plusem łatwość czytania, gdy wydarzenia pod koniec pędzą tak, że już nie ma miejsca na poetyckie obrazy.

Książka została połknięta przeze mnie w ciągu 2 dni. Mistrzowsko dobrane niedopowiedzenia kazały mi domagać się odpowiedzi, choć były one dość przewidywalne i lekko rozczarowujące. W każdym razie mam to już za sobą, tom ląduje w darach bibliotecznych. Recenzja na pamiątkę.

Allenare

25 grudnia 2018

Napisz pierwszy komentarz.

Akceptuję politykę prywatności i przetwarzania danych osobwych.