Dziecko Odyna – Siri PettersenRecenzja

Cóż za cudowny detoks, odchylenie na pozytywną stronę literatury po ostatnich cierpieniach! Książka, która nie potrafiła mnie opuścić przez dwa dni. Prawie zarywałam noce (taa, prawie – przyp. męża)… Dobrze, że są jeszcze dwa tomy!

W krainach Ym nadchodzi czas Rytuału – ceremonii uznawanej za wprowadzenie młodzieży w dorosłe życie. Żaden z ogoniastych aetlingów nie może się doczekać i wygląda tego dnia z utęsknieniem – poza Hirką. Dziewczyna, i tak traktowana z góry z powodu braku ogona, nie potrafi czerpać energii z ziemi, co jest bardzo dziwne w świecie, gdzie magii potrafi używać każdy. Razem z przyjacielem z dzieciństwa, Rimem, wymyślają jednak sposób, by Rytuał przebiegł dla niej pomyślnie. Seria nieprzewidzianych zdarzeń i odkrycie swojego pochodzenia przez Hirkę, zmuszają dziewczynę do ucieczki w strony niezbyt przychylne obecnie panującej władzy. Tymczasem do świata przybywają stwory, których nikt nie widział od tysiąca lat…

Bardzo fajnie napisani zostali bohaterowie. Są pełnokrwiści, psychologicznie spójni, a relacje między nimi wiarygodne. Rime i Hirka znają się od dzieciństwa, ich wzajemne stosunki dojrzewają z czasem, a lata rozłąki pozostawiają na nich ślad. Również ich charaktery mają szansę rozwinąć się w trakcie historii, zmieniają się priorytety i wizja świata, szczególnie w momencie odkrycia piramidalnego kłamstwa stojącego za całym porządkiem społecznym. Za tych bohaterów trzyma się kciuki choćby nie wiadomo co, nawet mimo spektakularnych zwrotów akcji i ewidentnych znaków, że nie powinni dać sobie rady.

Nie zauważyłam w kreacji świata żadnych uchybień. Zero niedociągnięć, wszystko dopracowane do najmniejszego szczegółu i zapięte na ostatni guzik. Dobrze zarysowana historia i kultura aetlingów, wzorowana na nordyckiej mitologii i kulturze europejskiej Północy (autorka jest Norweżką). Kult czczący kruki, naprawdę mądre stworzenia, które jednocześnie są wykorzystywane jako posłańcy i rodzaj broni (bardziej straszaka) przeciw demonom z innego świata. Wreszcie samo społeczeństwo, zhierarchizowane i podzielone na arystokrację i całą resztę, z pozorną szansą na dołączenie tych drugich do tych pierwszych. Oraz ogólny strach przed człekami, którzy przynosząc zgniliznę są zwiastunem gorszych, bardziej niebezpiecznych czasów. Wszystko to daje wrażenie oddychającego tworu, który pozostawiony sam sobie, będzie żyć dalej w mitycznym „gdzieś”.

„Dziecko Odyna” jest naprawdę fantastycznie napisane, z wartką akcją i pomysłem. Od tej książki trudno było mi się oderwać choćby na chwilę, nawet po jej zakończeniu brałam ja do reki i wracałam do ulubionych fragmentów. Wciąga niemożebnie, więc z góry ostrzegam, jeśli ktoś z was sięgnąłby po nią w ciągu tygodnia 🙂

Allenare

28 maja 2020

Napisz pierwszy komentarz.

Akceptuję politykę prywatności i przetwarzania danych osobwych.