Wypieki defensywne – T. KingfisherRecenzja

Młoda piekarka znajduje na zapleczu swojego zakładu zwłoki. Z miejsca zostaje oskarżona o morderstwo przez nadwornego inkwizytora, twierdzącego, że dowodem jest magiczny ślad na miejscu zbrodni. A Mona jest czarodziejką. Tylko, że… niezbyt potężną. Zaczarowuje chleb, by dobrze rósł, bułki się nie przypalały, czasem tylko zanimuje piernikowego ludzika. W oczach większości ludzi to nie wystarczy, by zabić kogokolwiek, więc Mona zostaje uniewinniona. Zaraz potem dowiaduje się, że ktoś poluje na wszystkich posiadających magiczny talent, a ten ktoś to Wiosennozielony Człowiek…

Pomysł jest świetny. Na system magii, na świat, bohaterów, na… pierwszą połowę książki. Już sama sprawa morderstwa jest ciekawa, wplątanie w nią młodej magiczki jest świetnym pomysłem, szczególnie niezbyt biegłej w swojej sztuce (na razie). Trochę Scooby-Doo, trochę Harry Potter.

Przywracanie władzy w mieście, też dobrze. Dziewczyna zostaje bohaterką, czuje się ważna, wraca do normalnego życia otoczona szacunkiem. Ale jakoś autorka nie chce się tu zatrzymać. Trzeba zrobić jeszcze coś, w o wiele większej skali, nieść na barkach ciężar nieodpowiedni dla czternastolatki. Co prowadzi do groteski – pomysłowej, zadziwiająco kreatywnej, ale jednak groteski. Aż przez połowę finałowej bitwy towarzyszyła mi myśl” „kiedy to się skończy…”

Jednak gdzie fabuła kuleje, tam nadrabiają bohaterowie i tempo opowieści. Nigdzie nie ma niepotrzebnych zwolnień i dłużyzn, nie sposób się oderwać od lektury. Przyjemnie się śledzi losy dziewczynki, nie za dojrzałej, nie za dziecinnej, i wspólnie z nią dojrzewa do trudnej prawdy o rzeczywistości. Kibicuje jej i wspiera, i niedowierza przy kolejnych szalonych pomysłach.

Może jestem marudą, może po prostu nie jestem klientem docelowym. Ale znów – pierwsza połowa książki świetna, drugiej dla mnie mogłoby nie być. Inni zachwycą się całością.

Allenare

29 maja 2024

Napisz pierwszy komentarz.

Akceptuję politykę prywatności i przetwarzania danych osobwych.