Jak to miło, kiedy postępujące po sobie tomy serii są coraz lepsze. Szczególnie w tym przypadku mam wrażenie, że moje nadzieje zaczynają się ziszczać.
Olafowi Rudnickiemu udaje się przetrwać oblężenie Strażnicy Mgieł, dotrzeć do miasta i sprowadzić pomoc. W ramach uznania zasług alchemik dostaje awans, majątek oraz zwolnienie z przysięgi krwi. Jednakże, wrogi Biały Chanat nie zamierza odpuścić i atakuje przygraniczne miasta. Do jednego z nich, jako gubernator wojny zostaje wysłany Rudnicki, by przygotować obronę. W tym samym czasie, w naszym świecie generał Samarin ustanawia porozumienie z Przeklętymi i pacyfikuje moskiewską Enklawę. Udaje mu się wydostać spod ostrzału następcę tronu. Panuje kruchy rozejm, Szepczący nie odpuszczają, nigdzie w Europie nie jest bezpiecznie.
Po pierwszym tomie „treningowym”, Rudnicki przestaje być uczniem-popychadłem dla większych od siebie. Irytowało nie to w „Słudze krwi”, z tym większą przyjemnością więc powitałam samodzielność bohatera. Niekoniecznie mu się ona podoba, ale czytelnik ma frajdę z obserwowania przemiany wewnętrznej bohatera i jego rozterek. W końcu, jest też coś większego do zrobienia, a nie tylko dworskie intrygi, męczące skądinąd z powodu wszechobecnego braku emocji. To, co jest fascynujące w obserwacji filmowej, niekoniecznie sprawdza się w słowie pisanym.
Z drugiej strony, rozbudowuje się wątek Samarina, którego w tej serii nie mam dość. Przynajmniej do pewnego momentu, wolałam czytać o carskiej Rosji niż o innym wymiarze. Ale tez dzięki przeniesieniu ciężaru na intrygi pałacowe w Carskim Siole i okolicach, ma szansę wybrzmieć różnica między okolicznościami, w których znaleźli się obaj bohaterowie. Po uświadomieniu sobie tej delikatnej odmienności, bawiłam się zdecydowanie lepiej.
Szczegóły są ważne – „Sługa honoru” uświadamia to dobitnie. Tak jak Materia Prima właśnie przez nie się zaczęła staczać w połowie, tak Materia Secunda tylko na nich zyskuje. Oby utrzymać tendencję zwyżkową w kolejnym tomie, można to będzie nazwać naprawdę udaną serią.
Napisz pierwszy komentarz.